- Drukuj
- 14 paź 2016
- TAM BYLIŚMY
- 6244 czytań
2016-09-21
Wróciliśmy z Kaszub. Trzy pełne dni zwiedzania i dwa dni podróży. Ale warto było.
Kaszuby to region będący częścią Pomorza, zamieszkany przez Kaszubów autochtonicznych Pomorzan. Zatrzymaliśmy się w Garczynie, pod Kościerzyną, w samym środku lasu, nad sporym jeziorem, w miejscu o dużych tradycjach żołniersko - sportowo - patriotycznych, istniejących od lat trzydziestych XX wieku...
Już wtedy istniał ośrodek Przysposobienia Wojskowego Kobiet, z dużymi zasługami dla wolności kraju. Do dziś istnieją tu obozy sprawnościowe, szkolące młodzież z zakresu Przysposobienia Obronnego. Przez 14 lat przyjeżdżała tu młodzież szkolna z Chełma, pod opieką Tadeusza Kupracza, nauczyciela i komendanta obozu.
Te chełmskie obozy bardzo pozytywnie zapisały się w pamięci społeczności Garczyńskiej. Już pierwszego dnia powitał nas wieloletni dyrektor ośrodka, podkreślając związki łączące Kaszuby z naszym regionem. Podczas jednego z wieczorów na uroczystym spotkaniu Tadeusz Kupracz został uhonorowany okolicznościowymi medalami: Jeden: „Z wyrazami szacunku z okazji Jubileuszu 85-lecia Garczyna” i drugi: „ W podziękowaniu za realizację misji edukacyjnej # Orle nauki w Garczynie # z okazji 10-lecia powstania Powiatowego Centrum Młodzieżowego.
My, z głębi kraju, najczęściej mijamy Kaszuby jadąc nad morze. Tym razem także jeden dzień poświęciliśmy na objazd Trójmiasta i Półwyspu Helskiego.
Tempo było ekspresowe ale wystarczyło czasu na krótki pobyt w Gdańskiej Katedrze (ponoć najwyższej w Europie), na mały spacer Długim Targiem, na zachwyt Żurawiem i Pomnikiem Neptuna. Na przejście przez oliwski park a w Katedrze na kontemplację słynnych organów. W Sopocie obowiązkowy spacer po molo i rzut oka na imponujące hotele i słynne Monte Cassino. W Gdyni Nabrzeże Kościuszkowskie… i tylko żal, że nie można wejść na pokład Daru Pomorza, bo akurat kręcony jest film. Za to porcje dorsza słusznej wielkości choć także i słusznej ceny. Zachwycił nas półwysep Helski a najbardziej jego wąskość, bo jadąc, widać morze po obydwu stronach drogi, i jeszcze sam cypel i pękata latarnia a wokół tylko morze, chociaż gdzieś po prawej stronie zamglony pasek na horyzoncie każe domyślać się Gdańska. Na zakończenie krótkie spotkanie z fokami i powrót.
Kolejne 2 dni przeznaczyliśmy na prawdziwe Kaszuby.
Szymbark. Wieś o karierze międzynarodowej. A to za przyczyną jednego pomysłu. Było nim zrobienie najdłuższej deski świata (46,53m) i rekord w Księdze Guinessa. Przy desce pracowała cała masa ludzi a obrabiana była metodami sprzed lat, czyli siekierami i piłami ręcznymi. Od niej się zaczęło i teraz jest całe Centrum Edukacji i Promocji Regionu i wiele do oglądania i… przeżywania. Tu młode pokolenia Kaszubów poznaje swój język i historię rodaków, a wszyscy zwiedzający mogą się zadumać nad ludzkimi losami. Oto Muzeum Sybiraka a w nim modele łagru i rampy załadowczej z oryginalnym parowozem jakim wiezieni byli zesłańcy (także Kaszubi), i Kościół Syberyjski i Bunkier Gryfa Pomorskiego z budzącymi grozę efektami dźwiękowymi i Dom Kaszubów, którzy wyemigrowali „za chlebem” do Kanady (tak, tak specjalnie sprowadzony zza oceanu). Tam „Dom do góry nogami”, gdzie bez kropli alkoholu dostaliśmy zawrotów głowy i najdłuższy fortepianem świata (znów rekord Guinessa). Na koniec zwiedziliśmy tradycyjny browar. Z degustacją. Kaszubskie Centrum Edukacji… ma międzynarodową renomę. Tu się odbywają: Światowy Zjazd Sybiraków, Majówka Przedsiębiorców itp. imprezy. Jest tu też hotel i restauracje … a wszystko pod potrzeby zwiedzających.
Wieżyca to najwyższy szczyt regionu, na nim wieża widokowa, którą straszono - że się chwieje a odchyły ma do 1m. Sprawdziliśmy. To prawda. A pod Wieżycą śpiewaliśmy kaszubską piosenkę przy akompaniamencie kaszubskich instrumentów muzycznych.
Jednym z ważnych miejsc na Kaszubach jest Muzeum Hymnu Polskiego. Mieści się w dworku gdzie mieszkał jego twórca Józef Wybicki. Nieopodal jest wielki Herb Polski, którego skrzydła wykonane są ze 160 kos zebranych z gospodarstw rolnych.
W Kościerzynie obejrzeliśmy rynek miasta, kościół, niektórzy Muzeum Regionalne, a w drodze powrotnej Fabrykę Porcelany w Lubianie. Były zakupy!
Kaszuby to lasy i jeziora. Korzystaliśmy z tych uroków w ostatni dzień. Było zbieranie grzybów… tak, tak i pływanie po jeziorze – żaglówką, motorówką, albo rowerem wodnym.
Warto było przyjechać.
Tekst i zdjęcia: Aleksandra Borowiec